Politologia, Uniwersytet Jagielloński

Mosze Bergstein · Mędrzec Syjonu Dołączył: 02 Mar 2006 Posty: 2421 Przeczytał: 0 tematów

Najpierw koń, który mówi -ministrem edukacji, a teraz kolejny kwiatek.. Smile

[link widoczny dla zalogowanych]

Mosze Bergstein · Mędrzec Syjonu Dołączył: 02 Mar 2006 Posty: 2421 Przeczytał: 0 tematów

Powinienem był jeszcze dodać karanie maszyną elektrostatyczną. Poseł Cymański jest dobitnym przykładem skuteczności tegoż urządzenia:)

Olej

Żarty żartami, ale ja bym się naprawdę zastanowił nad powrotem do kar cielesnych. Oczywiście żadne tam chłosty i łamanie kołem, ale jakieś umiarkowane formy (np. linijką po łapach Wink

) mogłyby się sprawdzić. Chyba wszyscy się zgodzimy, że bezstresowe wychowanie jest z dupy wysrane.

CZŁOWIEK - ŁOŚ

„Bezstresowe wychowanie” to pojęcie-wytrych, które nic nie znaczy w gruncie rzeczy. Ilu młodych ludzi, których znacie, było „wychowywanych bezstresowo”? - bo ja nie znam chyba żadnego.
Co ciekawe: z mojego doświadczenia wynika, że tym wyświechtanym, acz pustym pojęciem posługują się głównie ci, którzy usiłują znaleźć jakieś uzasadnienie dla przyłożenia dziecku po dupie Wink

Tak że prosiłbym o sprecyzowanie, czy zwrot „bezstresowe wychowanie” oznacza po prostu wychowywanie dziecka bez udziału kar cielesnych czy też pozwalanie dziecku na wszystko.

Między jednym a drugim różnica jest dość znaczna, ale nie śmiałbym posądzać posła Cymańskiego, że ją dostrzega. Wink

Olej

Masz duuuże szczęście, że nie znasz nikogo, kto był wychowywany bezstresowo Smile

Ja niestety takiego szczęścia nie miałem i nie mam. W moim mniemaniu, bezstresowe wychowanie to właśnie zarówno brak kar cielesnych, jak i pozwalanie na wszystko albo prawie wszystko. A już najgorzej jest wtedy, gdy do dyspozycji dziecka stoi gruby portfel. Bezstresowe wychowanie + hajs = dziecko do odstrzału. Rodzice mają za zadanie zrobienia z dziecka ludzi, tzn. muszą mu wtłoczyć jakieś zasady moralne, nauczyć jakiejś dyscypliny (oczywiście nie mam tu na myśli indoktrynacji w stylu Hitlerjugend Razz

). Moim zdaniem, bez ograniczania samowoli dziecka i przy braku kar cielesnych po prostu tego zrobić się nie da.
Inna sprawa, że pod pozorem "niebezstresowego" wychowania jacyś kuglarze leją swoje dzieci za byle gówno. No ale to jest patologia, wszyscy wiemy, że w tej materii rodzice muszą wykazywać rozwagę i umiarkowanie.

CZŁOWIEK - ŁOŚ

Ja jestem raczej okopany na stanowisku, że:
1) zarówno tzw. bezstresowe wychowanie, jak i wychowanie z udziałem przemocy fizycznej to skrajności - i dlatego nie ma co negować jednego, żeby próbować uzasadniać drugie,
2) brak kar cielesnych nie musi oznaczać ani pozwalania na wszystko, ani braku kar w ogóle.

Mnie się zdarzyło trochę razy dostać po tyłku i jeśli dziś mam jakiekolwiek wspomnienia z tym związane, to nie kojarzą się one z „wtłaczaniem zasad moralnych” - raczej z dość silnym upokorzeniem. Nigdy nie umiałem zrozumieć - ani teraz, ani tym bardziej jako dziecko - wymuszania posłuchu i zrozumienia za pomocą siły fizycznej. Można to wyjaśnić bardzo prosto: jeśli jakiś autorytet rodzica opiera się raczej na sile, a nie na rozumie, to bardzo szybko magia tego autorytetu się kończy - dokładnie w tym momencie, w którym rodzic zdaje sobie sprawę, że już nie może przyłożyć dziecku, bo ono zaczęło dorównywać mu siłą i może oddać.

M.in. stąd wzięła się taka obietnica złożona samemu sobie, że moje dziecko (o ile się takie pojawi) ani ode mnie, ani od mojej kobiety obrywać nie będzie. Przyłożyć dziecku po dupie to przyznać się do porażki wychowawczej - przed sobą i przed dzieckiem.

kjt

Hm, nie wydaje mi się. Nie myśl, że jestem jakimś satrapą, który będzie swoje dziecko tłukł za byle pierda, ale dla dziecka, zwłaszcza w wieku szczenięcym, cios w dupę to wyraźny komunikat, że tak nie wolno. I nie chodzi tutaj o budowanie autorytetu na sile. Sam dostałem parę razy po tyłku, ale nie wydaje mi się, żebym był przez to skrzywiony, upokorzony i nie mam o to do rodziców żalu.

Mosze Bergstein · Mędrzec Syjonu Dołączył: 02 Mar 2006 Posty: 2421 Przeczytał: 0 tematów

Zważcie na to, że pan PiSuar mówi o chłoście w szkole ...a to już nie jest wiek szczenięcy..

kjt

no tak, ale jak zauważyłeś, rozmowa schodzi na trochę inne tory:). Napierdalaniu w szkole jestem oczywiście przeciwny.

Olej

Jak rodzic traktuje kary cielesne jako podstawowy środek wychowawczy, to sorry. Ja mówię tu o takich sytuacjach, kiedy właśnie autorytet się kończy, a bachor dalej nic. Wtedy nie widzę innego wyjścia, jak dać mu klapsa. Nie mówimy tu przecież o żadnych skrajnościach, typu chłosta, bo to jest totalne przegięcie.

kjt

Otóż to. Podpis rękami i nogami.

Juleczka

ale nie uwazacie, ze bicie w celu wychowania, jest super-nieskuteczne? Co z tego, ze z pozoru taki bachor po klapsie sie uspokoi? To dziala krotkofalowo, a sluzy przede wszystkim tym, ktorzy musza swoja frustracje z powodu posiadania pod opieka takiego bachora wyladowac wlasnie poprzez bicie...
Mozliwe, ze w niektorych przypadkach i sytuacjach takie zachowanie jest wzglednie skuteczne, ale ogolnie trudno wbic tak komus cos do glowy...
Moim zdaniem wychowywac dzieci to trzeba "od kolyski" bo jesli rodzice pozwalaja takiemu bachorowi na wszystko, to jak taki osobnik przychodzi do szkoly jest juz zdecydowanie za pozno i zadne bicie nic juz nie pomoze (no, moze ewentualnie utrzymac cisze na lekcji, ale to wszystko...)

kjt -> chcialam sobie dac taki opis z abradaba na gadu! Wink

Olej

Ale my tu właśnie mówimy o wychowywaniu od kołyski! Zwróć uwagę, że debata zeszła prawie całkowicie na sytuację domową.

Juleczka

Moim zdaniem, w sytuacji gdy klapsy są ostatecznością, są jeszcze mniej skuteczne... A odniosłam się do przykładu szkoły, bo temat jest o wprowadzeniu kar cielesnych do szkół Wink

Ja jestem przeciw, bo w szkole nie to buduje autorytet nauczycieli.

W

[link widoczny dla zalogowanych]

państwo sterowane odgórnie-nadeszły czasy Gierka i Gomułki. Nauczyciele nie będą wybierać już podręczników . będzie to robic Roman. Rolling Eyes