Politologia, Uniwersytet Jagielloński

CZŁOWIEK - ŁOŚ

1.
Nie można ustalać drogą porozumienia, czy dzieci mają się uczyć o obrotach Ziemi wokół Słońca czy odwrotnie - ale to jest kwestia ustalenia pewnej podstawy programowej, którą po prostu szkoła określonego typu musi spełnić, żeby nazywać się w imieniu prawa „szkołą”. Akurat program nauczania jest zresztą problemem wtórnym.

2.
Wyrównywać szanse można tylko na starcie - czyli na poziomie I klasy podstawówki. Tobie jako konserwatyście, mam nadzieję, nie trzeba tłumaczyć, że ludzie nie dostają po równo talentu i uzdolnień, dlatego w którymś momencie „równanie szans” oznacza siłowe upośledzanie tych, którzy się na plus wyróżniają. Dlatego należy wrzucić między socjalistyczne bajki opowieści o tak rozumianym wyrównywaniu szans. I tu chyba jest zgoda między nami.

3.
Problem nie tkwi w programie nauczania (albo raczej: jest to problem z dalszego planu), tylko w zarządzaniu szkołą. Przykład kretyńskiego przepisu nakazowo-rozdzielczego: dyrektor nie może sam decydować o tym, ilu uczniów może przyjąć do tej szkoły - a przecież jeśli ludzie walą do szkoły drzwiami i oknami, to znaczy, że chcą się w niej uczyć i o ilości przyjętych powinny decydować tylko względy ekonomiczno-lokalowe. Ale nie - ponieważ są takie szkoły, do których nikt nie chce chodzić, to zamiast je zlikwidować, kuratorium „przesuwa” tam tych uczniów, którzy się wcześniej do innej szkoły nie dostali, bo nie przekroczyli progu stworzonego nie przez szkołę, ale przez to kuratorium właśnie.

Podsumowując: szkoły trzeba prywatyzować, w znaczeniu: gmina powinna je oddawać prywatnym stowarzyszeniom, żeby nimi zarządzały na najbardziej podstawowym poziomie (etaty, możliwość zarabiania pieniędzy, dodatkowe zajęcia itd.). Rynek sobie to już jakoś ułoży - tzn. te szkoły będą się rozwijać, które będą mieć konkretne osiągnięcia i coś sensownego do zaproponowania kandydatom i ich rodzicom - a inne upadną. I amen.

Tandrill

CZŁOWIEK - ŁOŚ
ad 1. Masz rację (no może trochę bardziej obawiam się niż Ty problemów z podstawą programową w przypadku prywatyzacji, lub uspołecznienia szkół; ale to i tak pieśń przyszłości)
ad 2. Oczywiście - nie musisz mi tego tłumaczyć (baa posunąłbym się nawet do stwierdzenia, że już na poziomie 1 klasy też nie ma "równych szans")
ad 3. Przedstawiona przez Ciebie sytuacja faktycznie dowodzi idiotycznego postępowania kuratoriów. Jednak to nie jest moim zdaniem dowód na niepotrzebność takiego nadzoru nad placówkami edukacyjnymi.
Błąd tkwi nie w idei kuratorium, ale w tym jakie rozwiązania ma to kuratorium promować - to co opisałeś jest idealnym tego przykładem.
Kuratoria realizują wytyczne, by "wyrównywać szanse" na siłę - co jest niczym innym jak równaniem do najgorszego (to co opisałeś w punkcie 1, a co jest kultywowaną normą w polskiej edukacji ostatnich lat/dziesięcioleci? ... że wspomnę, choćby nie tak dawną decyzję min. Łybackiej by nie respektować certyfikatów językowych "bo biedniejsze rodziny nie stać na wysłanie dziecka na kurs i egzamin" Rolling Eyes

).
Wrzucić wszystkie dzieci do jednego tygla i niech wyjdzie szara masa "zdemokratyzować edukację", "wszyscy na studia", "wszyscy mają zdać maturę", to jest choroba znacznie starsza niż Romek, czy nawet niż III RP...

Podsumowując - nie mam nic przeciwko oddawaniu szkół w ręce spółdzielni, czy w ręce prywatne; ale uważam, że państwo powinno jednak zachować kontrolę nad wychowaniem młodzieży - tylko, że należy zmienić podejście do tejże kontroli (odejść od socjalistycznego wyrównywania na siłę - na rzecz promowania najlepszych i najefektywniejszych).
Rzecz jasna nie mówię tu o odebraniu biedniejszym szans na rozwój - ale niech to będą szanse, a nie urzędowe przepychanie i równanie walcem (bez takiego przeorientowania polityki państwa - żadne postulowane przez Ciebie zmiany na poziomie lokalnym nic nie pomogą).

Timmy

[link widoczny dla zalogowanych]

Dzięki Ci, wybawco!!! To aż dziwne, że jeszcze są jakcykolwiek heteroseksualni ludzie, skoro kształtują ich takie szkoły. Typowy objaw schizofrenii.

Lis

[link widoczny dla zalogowanych]

Tak szczerze mowiac to plakac mi sie chce nad tym. To nie jest juz ani troche smieszne.

CZŁOWIEK - ŁOŚ

[link widoczny dla zalogowanych]

Dostojewski też. A na dodatek pan minister w rozporządzeniu orzekł, że „Obronę Sokratesa” napisał Arystoteles. Trafił na listę lektur zajebisty pisarz Jan Dobraczyński. Czekamy na więcej, ja pierdolę... Niech ktoś jeszcze spróbuje bronić pana ministra, to zacznę ciężko bluzgać.

karolka

No to widzę, że dramatu ciąg dalszy. Najpierw mundurki, teraz usuwamy nieprawomyślne Rolling Eyes

lektury, może tylko jeszcze jakaś zmasowana propaganda, czerwona książeczka z myślami zebranymi pana ministra i 2 tomy teorii kreacjonistycznej Confused

Stroje, materiał do nauki-wszystko jednolite i jedynie słuszne,bo wymyślome przez MEN,odbite od sztancy i do wchłonięcia najlepiej może w formie gotowych stereotypów, bo po co się wysilać...mówcie co chcecie, ale jak szkoła zaczyna oduczać samodzielnego myślenia to naprawdę jest źle Confused

Jednym słowem atmosfera robi się kafkowska, przy czym tu chyba jesteśmy bardziej katoliccy od papieża Confused

.

Gdyby mi ktoś powiedział, że ja! będę kiedyś tego zdania Shocked

, ale...Łybacka wróć Exclamation

Olej

Ja pier**lę... <ściana>

kjt

Ej, no to jest dramat, zwłaszcza wyloty Gombrowicza i Dostojewskiego, bo bez Kafki i Witkacego można by tam sobie jakoś poradzić. Ale kurwa Dbraczyński, który jest ewidentnym komuchem, PAX-owcem i niegdysiejszym liderem prącia? Tak samo nie rozumiem sensu tłuczenia licealistom dzieł JP II, które do prostych bynajmniej nie należą, jak też Platona. Cieszy tylko Kapuściński.
Generalnie to Romek ma problem z sobą.

Tandrill

Ekhem...
Jeszcze na początku mojej bytności na forum brałem udział w dość zażartej dyskusji "Sienkiewicz i / czy Gombrowicz?", gdzie stwierdzałem, że w realiach przeciętnej szkoły jeśli miałbym do wyboru Sienkiewicza i Gombrowicza to zaserwowałbym młodzieży tego pierwszego. Jednym z powodów było to, że nie ma czasu na uczciwe "przerobienie" obu, a ten drugi jest w dodatku pisarzem "trudnym", nie dla każdego.

W przypadku proponowanych przez MEN nowych zmian niestety nie można ich w ten sposób bronić.
No bo:

Jan Paweł II twórcą "łatwym" w odbiorze na pewno nie jest (zresztą nie jest też do tego stopnia istotnym pisarzem, żeby "Pamięć i Tożsamość" się znalazła w spisie lektur kosztem np. Herlinga-Grudzińskiego);

"Wujek Karol. Kapłańskie lata Papieża" - czy to naprawdę aż tak wybitna biografia, czy chodzi po prostu o przybliżenie postaci Polaka papieża? Bo jeśli o to drugie, to nie widzę powodu do przerabiania specjalnej biografii.

Jan Dobraczyński ... hmm tu mam problem, bo choć nazwisko mi nieobce, to jego dzieła literackie już tak (z tego - może nieco na wyrost i pod wpływem nadmiernej pewności siebie - wnioskuję, że znajomość jego dzieł nie są absolutnie niezbędna)

Wiesław Myśliwski "Kamień na kamieniu" - tu mam jeszcze większy problem, bo nie tylko tytuł, ale i autor mi nic nie mówią.

Natomiast z "Cesarza" się cieszę (choć umiarkowanie, ja bym dał raczej "Imperium" - również świetne dzieło Kapuścińskiego, a tematyka istotniejsza i nam bliższa).
"Obrona Sokratesa" - skoro to zakres rozszerzony... (choć ja to bym raczej na WOS dał Wink

)
Lektury do klas I-III - tu zastrzeżeń nie mam Smile

karolka

a może jednak Gombrowicz...

Mary$ · Dołączył: 09 Mar 2006 Posty: 1409 Przeczytał: 0 tematów Skąd: z jutra

Wiadomo, że co jakiś czas spis lektur weryfikowany byc musi...ale...
brak obecności Korzeniowskiego czy wylot "Innego świata" wydaje mi sie niczym nieuzasadniony! Obowiązujący kanon może z racji bycia "obowiązującym" zawsze stawiał okoniem część uczniów, ale "mus to mus" - czytali. I z pewnością gorszymi się nie stawali po liźnięciu takich arcydzieł literatury jak "Faust.." i "Zbrodnia i kara". Przykład literatury biograficznej też zaskakuje. Nie wiem czy pamiętacie, ale pozycja "literatura biograficzna" dotąd w programie nie była obecna... i nie jest to rzecz kluczowa, by poświęcać jej cenny czas w 3letnim toku nauczania.. Zresztą są dużo bardziej reprezentatywne dzieła z tego działu
(choćby "Maria Stuart" Zweiga Wink

). Nie, nie....
Zresztą chętnie zobaczyłabym cały ten spis..
jeden plus

karolka

CZŁOWIEK - ŁOŚ

Tu w zasadzie nie ma czego i jak komentować, bo ręce opadają jak szympansiątku. Ale spróbuję...

1.
Należy domniemywać, że kolejnym kandydatem „z ławki rezerwowych” do listy lektur dla liceum będzie poeta Władysław Bełza, znany z poczciwego „- Kto ty jesteś? - Polak mały...” i innych równie potężnych poetycko dzieł... Polska jest dziś krajem, w którym pomieszcza się kolegów z klucza partyjnego nie tylko w KRUS, ale też w spisach lektur. Trwam zatem w oczekiwaniu na wejście z ławki wiekopomnej publikacji „Kajakiem po Niemczech” Jędrzeja Giertycha.

2.
Jest to kolejna (wystarczy przypomnieć kreacjonistyczne brednie Orzechowskiego) sytuacja, w której przedstawiciele resortu oświaty(!) zdradzają swoje nieuctwo. Ten niby marginalny smaczek z „Obroną Sokratesa” jest wymowny - no słuchajcie, który znawca literatury uzna rację bytu w takim kanonie jakiegoś, kurwa, Dobraczyńskiego zamiast Herlinga-Grudzińskiego Question

A Goethe? Conrad-Korzeniowski? Jajebie, oni nie tylko są zboczeni ideologicznie, oni są po prostu nieukami, wsiowymi głupkami, którzy po prostu wdrażają swoje wsiowe głupotki na eksponowanych stanowiskach, a jedyna literatura, jaką w życiu poza lekturami liznęli, to polityczne wynurzenia tatusia-eksperta od drzew. Horror.

3.
Za Agnieszką Graff powtórzę - w tym kraju są trzy słowa, którymi się da wszystkich sterroryzować: 1. Jan 2. Paweł 3. Drugi. I wystarczy.

4.
[link widoczny dla zalogowanych]